To nie jest Raj okładka

Nie wiedziałem ile zadać sobie dokładnie trudu przy recenzji książki To nie jest raj Michała Zabłockiego. Wnioski przyszły niemal natychmiast -choć i lektura trwała niewiele dłużej –  a recenzja? Gdyby ją traktować śmiertelnie poważnie, skończyłoby się jak z żartem o filmie o powstaniu praskim. Na koniec wygrał więc kompromis, powierzchownie i z paroma szczegółami.
Przeczytałem przedmowę „po starej przyjaźni” Macieja Jastrzębskiego i poczułem pierwsze rozczarowanie. Duże słowa, mało treści, wymagana w takich miejscach kurtuazja. Leciałem dalej ze wstępem. Tu napotkałem pretekst tej całej słownej paplaniny, reprezentanta rajskich i liberalnych Czech z trzymiesięcznym rocznie stażem w Czechach i internetową erudycją w formacie piwa Kozel. Głupstw się nie nobilituje parafrazując za Stefanem Kisielewskim panie Michale, a książki pisze się chyba w bardziej zacnych celach. No ale też jaki to może być cel, gdy w bibliografii mi stoją obok siebie trzy Szczygły, dwa Surosze, dwa Kaczorowskie, jeden słownik, oraz kilka dalszych pozycji. Zresztą może dzisiaj tak się pisze? Co mi do tego.
Pisze więc Zabłocki choćby o Moście. Odkrywki od Uścia nad Łabą po Chomutov, niemieckie pogranicze, powojenna heca komunistów z wyburzeniem starówki, trochę prasowych szczegółów, wnioski, poznawcza wartość średnia. Jako że To nie jest raj wyszedł w 2019 roku, proponuje jako alternatywę tegoroczny serial Most, kilka wywiadów z Martinem Hofmannem i Zdeňkem Godlą, plus fotograficzny profil Krajem Uhli . Przerobicie Mostecko, mniejszości, rasizm i pooglądacie kapitalne zdjęcia. Na marginesie w tym regionie mamy bezrobocie poniżej 3 %.
Pod „dwójką“ mamy serial Pustina, znakomitą produkcję HBO z mrocznej postindustrialnej północy Czech i z rodzinnym dramatem w tle. Niby nic, serial wart uwagi, tyle że Zabłocki wystrzelił w kosmos hiperbolę o Czechach na kształt Pustiny. Szczygieł miał swoje bajkowe czeskie miasteczka, teraz ten „pisarski“ semtex z  Pustiną, gratulujemy umiaru towarzyszom obiektywizmu. Serial przy okazji gorąco polecamy.
Jest potem Aniczka z praskiej Troji, smutna historia, zaginięcie z podtekstem pedofilskim i szerokim kontekstem bulwaru, bezradnej policji, jasnowidzami, „tvnowskim“ paskiem na dole i paskudnym końcem.  Słowem więc to co przerabia  połowa cywilizowanego świata, co wszędzie jest tak samo smutne, a co każe zapunktować przekonaniu, że piekło jest i wśród nas. Autor myśli, że te zjawiska mają czeską diakrytykę. Śpieszę poinformować, że gdzie indziej jest podobnie.
Obok jeszcze jakiś antyromski ekstremizm i druga „kryształowa noc“ z Vítkova koło Opawy i cygańskie mafie w pociągach. Po co to, dla kogo, w jakim celu? Prawdopodobnie i czechofiloerudyta z Kozlem pod pachą mógł się już zdążyć dowiedzieć  o romskiej części czeskiej rzeczywistości i bez To nie jest raj.
Są u autora i chamowaci politycy w Czechach, czym autor ściga się już z samym Kopernikiem. Ten „klasowy” Karel Schwarzenberg to też kolejny kapiszon, bo żarty o jego „r” w słowie kur… ocierają się o mocno udokumentowane prawdopodobieństwo . Zabawnie to szło choćby już u Evžena Bočka.
Zabłocki porozprawiał też o kuchni, acz tu żadnej pozycji w bibliografii o dziwo  nie zauważyłem, więc jest to po prostu przeciętna internetowa paplanina o tym, że te utopence to nie takie znowu fajne, svíčkova jest z wołowiny, a czerwonym winogronom w Czechach jest za zimno. Pokora…bez dwóch zdań.
Wynotowałem ponadto coś o autostradach, Temelínie ze słowiańską duszą ( tu polecamy Rybią krew Jiřího Hájíčka), štamgastach z kreseczkami, granicach z zawartymi mądrościami w rodzaju dychotomii disco-polo z operą, Němcová z Vieweghiem, tudzież „głupkowatego” Davida Ondřička. Viewegh już raczej najpopularniejszy nie jest sporo czasu, David Ondřiček popełnił obok seriali w roli „rzemieślnika” do wynajęcia,  Samotnych, Dukle 61 i Zatopka, a kreseczki na białych bloczkach nadal są. Można je zauważyć ponoć już w pierwszy weekend pobytu na terenie Republiki Czeskiej.
Pod koniec To nie jest raj Michał Zabłocki popełnił jeszcze rozdziały, gdzie EKG kilka razy wykazało jakieś życie. Było o  schronisku Svýčarna, o politycznej reprodukcji spod znaku Klaus-Zeman – bo w końcu nie dla wszystkich polityczne Czechy są jasne- i jeden żywy casus dzisiejszego wieczoru, śmierć Havla w reporterskim żywiole. Łącznie mi więc wyszło jakoś kilkanaście do jednego dla drużyny gości-czytelników.
Wobec potencjalnych zarzutów nadmieniam, iż w Czechach korupcja, polityczno-instytucjonalna fasada z kartonu, wsobność, rasizm, pijaństwo i powszechne zobojętnienie faktycznie występują. Występuje też niestety podejrzenie, że autor niewiele o nich umie napisać.

 Photo © czechypopolsku.pl
 

Similar Posts