Film Buko

Filmów poruszających starość w czeskiej kinematografii w ostatnich latach nie mieliśmy zbyt wielu(Babí léto, Bába z ledu). Trudno tu o oryginalność, balansujemy blisko granicy traumatyzowania, a uwagę młodszej części publiczności  na koniec przecież i tak musi przyciągnąć bardziej uniwersalny charakter narracji. W Buko ratuje to jednak główna bohaterka Jarmila(tu aktorka teatralna Anna Cónová). Nie jest niepotrzebnie behawioralna, słowa odmierza oszczędnie, a leniwe tempo filmu oddala nasze współczesne oczekiwania. Zresztą Buko Alice Nellis ma zupełnie niedzisiejszą koncepcję fabuły, gdzie nic nie musi i nie chce się zdarzyć. 

Sporo zdradza tu sam początek. Jarmila musi bowiem na nowo rozliczyć swoje życie z mężem. Przed śmiercią przeprowadzają się z jego inicjatywy na wieś, i to on teraz w testamencie obdarza ją „medium”  już na czas po. Tym okazuje się tytułowy cyrkowy koń , co dla Jarmili  wręcz panicznie reagującej na konie, a cyrku wprost nie znoszącej, ma być drogowskazem. W jego myśl Buko przywracając stare obawy i nieustałe napięcie drzemiące w tej wycofanej kobiecie, ma wskazać naszej bohaterce jej własną drogę do oczyszczenia. 

Błądzi jednak ten kto myśli, iż swą kompletność Buko zawdzięcza tylko głównej bohaterce. Już sama Martha Issová (autystyczna córka sąsiadki) budząca w niewymuszony sposób z drugiego planu nasz uśmiech. i „uszlachetniająca” tym samym filmowo autyzm, ma w tym pokaźny udział. Potem są kolejni: cierpliwy farmer, choleryczna córka, jowialna felczerka, czy na koniec odrobinę niefrasobliwy syn. Wszyscy oni czegoś z drogi ku większemu otwarciu dla pełnej fobii emerytowanej lekarki, mają się nauczyć.

Tytułowy Buko też przechodzi bliźniaczą drogę od cyrkowego życia po emeryturę już na własnych warunkach. Wszystko pozornie na przekór domagającej się zwrotów współczesnej filmowej sztuce. Zamiast tego widz otrzymuje symbolizowane przyrodą ukojenie, być może trochę nazbyt lirycznie podbijane anglojęzyczną muzyką(Nasuwa się Hřebejk bezbłędnie wplatający do swoich filmów czeskie motywy muzyczne). Tu anglojęzyczność rozmywa nam niestety lokalność Buko Alice Nellis, który nie licząc tego mankamentu i pojedynczych fabularnych klisz(koń drogą do szczęścia, przemiana mieszczucha na prowincji, krzykliwe kobiece relacje etc.), swoim ciepłem i spokojem broni się do końcowych minut. I pomyśleć, że wszystko to na miejscu, harmonijnie, w kilku raptem planach i w czystej synergii z przyrodą.

Z innych tekstów polecam: U Vávry-czyli czwórka plus z aspiracjami, Staročeský medovník-czyli miodownik z kawowym inkrustem, Havelská Koruna- czyli o co tu w zasadzie chodzi, Cafe. Bar. Letka.-czyli gdzie w Pradze jadać śniadania, Anna Malchárková i Grunt – czyli piękna narracja ku czci ziemi.

Photo © DORIAN Films

Similar Posts