Wczoraj w Pradze zmarł wybitny czeski aktor Jiří Bartoška. Dla wielu w ostatnich latach kojarzył się głównie z Międzynarodowym Festiwalem Filmowym w Karlových Varech, któremu przewodniczył, choć był przede wszystkim wybitnym aktorem filmowym i teatralnym. Pomimo że w samym Brnie w Divadle na Provázku nie zagrzał miejsca, bowiem poniosło go do Ústí nad Labem, a potem już do samej Pragi, zawsze będzie kojarzony z całym pokoleniem absolwentów brnieńskiej JAMU (Eliška Balzerová, Karel Heřmánek, Bolek Polívka, Miroslav Donutil, Jiří Pecha).
W samej Pradze związał się z Divadlem Na zábradlí, które to w aurze konfliktu z kierownictwem opuścił z całym składem tworząc jednocześnie Divadlo Bez zábradlí. Tam grał do końca wraz z Zuzaną Bydžovską, z którą wspólnie zagrali na planie Příběhy obyčejného šílenství Petra Zelenky.
Moje pierwsze filmowe wspomnienia Jiřího Bartošky sięgają starego rodzinnego serialu z lat osiemdziesiątych My všichni školou povinní. Tam wspominając jego obecny wizerunek filmowy przyszło pierwsze skojarzenie - jak ten człowiek dostojnie się starzeje.
Przecież to właśnie temu zawdzięczał wszystkie te lekkie kreacje wiecznych amantów i uwodzicieli (Líbáš jako Bůh, Líbáš jako ďábel), zawsze wspominane z nutką rozrzewnienia. Dalej była cała armia pięknoduchów chcących uwolnić się z jarzma kobiecych rąk. Brawurowej roli w Teorie Tygra, gdzie zmyślona demencja ma go ocalić przed toksyczną i zaborczą małżonką, nie sposób tu pominąć. Napisana według podobnej sztancy rola charyzmatycznego pediatry w obrazie Zbožňovaný, także już dzisiaj odchodzi do historii.
W naszych sercach zostaną na zawsze dwie części bodaj najpopularniejszej czeskiej bajki świątecznej XXI wieku Anděl Páně i Anděl Páně 2. Wszak Anioł Petronel - nasz niebiański fajtłapa - nie miałby swej rangi bez patrzącego nań z nieskrywanym rozbawieniem Pana Boga Jiřího Bartošky.
I wreszcie pojawiła się ta najsmutniejsza rola- ledwie sprzed roku - chorego na raka Antonína z serialu Smysl pro tumor. Trudno nie odnieść jej do życia aktora, bo w chwili rozpoczęcia zdjęć rak pozostawił w nim już swój ślad. Tu i tu na koniec przychodzi śmierć. W obu też w końcu to on sam dyskretnie tworząc miejsce dla nowego, wybrał ten najwłaściwszy czas na odejście.
Naszemu czeskiemu Seanowi Connery urody przybywało z każdym siwym włosem. Czerpał z życia garściami, funkcjonował w światłach jupiterów, dzielnie 30 lat promował swój najukochańszy festiwal filmowy. Przede wszystkim jednak niezmiennie grał. Swoją chorobę zaś traktował zgodnie ze słowami z Reportér Magazín bez zbędnej atencji .
Jeśli nasz tekst wniósł cokolwiek do waszego życia, czy choćby doceniacie nasz czas i wiedzę, zawsze możecie kupić coś w naszym sklepie! Nie jesteśmy tu z przypadku a pielęgnowanej lata pasji. blešák_po_polsku umożliwia nam ją kontynuować. U nas - nowe czy stare - wszystko sprzedajemy z serca, za uczciwe pieniądze, szybko i rzetelnie.
Photo © CinemArt