Ramba i Hádek

3Bobule to niby tylko nostalgiczny powrót po jedenastu latach. Czy udany? Niestety nie. Dość wyjść z założenia, że to taka seria z opcją potencjalnego wybaczenia. Przychodzi tych kilka fabularnych kalek, ciekawy plener, region bijący się o miano entej Toskanii, Praga i Morawy diagonalnie, oraz postawione na alkoholu perypetie dwóch Prażaków. Tu nie będzie inaczej i te założenia można było poczynić sobie na pałę. Gdy dodam, że oglądałem to w ramach letniego kina w amfiteatrze, przychodzi też nostalgia za starym i duża chęć, by wybaczyć to nowe. A 3Bobule to przecież ci sami – pewnie mocniej lub słabiej nadszarpnięci przez czas – aktorzy.

Jest w tym jeszcze Václav Postránecký z dogrywanych przedśmiertnie słów i oficjalna dedykacja w końcowych napisach. Później zostaje już tylko klapa. I szczere chęci widza bowiem nie mogą przymknąć oczu, gdy na ekranie mamy tylko zgrabną Palavę z drona, kilka niekonsekwentnie poprowadzonych wątków, a dla kurażu słowackiego macho.

W tym wszystkim zapewne też liczy się, z jakimi oczekiwaniami do kin idziemy? Gdy chcemy poprawnej technicznie powtórki z dwóch poprzednich części, niech będzie. Gdy jednak postawimy na rzetelną ocenę, ta nie może wypaść dobrze. Mamy bowiem sto jeden minut przydługawych ujęć poprzecinanych lokowaniem, małżeński kryzys w zestawieniu z biznesowym zastojem i ”słowackim dodatkiem” Miro  o diablo nieczystych intencjach. Trochę z boku jest jeszcze dość powierzchownie sygnalizowany Jirka w objęciach moralnego dylematu.

No i jako ostatni akord zagrane są dwa zupełnie nielogiczne i niezrozumiałe wątki dalsze. Ten przedstawionej nago w samych początkach policjantki, z niejasnych pobudek pod koniec filmu rzucającej się bez fabularnego podkładu w ramiona niefrasobliwego Jirky. Drugi to morawskie rodzeństwo w procesie ekumenizowania praskiego kolegi w kierunku mniej wielkomiejskim. Zabawy żadnej, logika upadła, ergo: pozytywów brak. Słowem bije z 3Bobule pustka scenariusza poprzecinanego dla niepoznaki kilkoma fabularnymi pozorami akcji. Z każdego bije bolesna wtórność, żaden też nie doczekał się przepracowania na etapie tworzenia fabuły. Wynikiem więc musiał być bublowaty scenariusz.

Owszem, 3Bobule nie mają aspiracji i tego nie udają. Ale czy nawet gatunek będący quasi-reklamą Mikulova czy szerzej Palavy nie mógłby nie walić po oczach tak bezsensownym marazmem? Mieli środki, poczciwych aktorów z sufitami umieszczonymi znacznie nad scenariuszem i sentyment widzów. Zamiast podołać gatunkowej”oddechovce”, poza ”ujęciowo-muzycznym Vejdělkem”, co byśmy godnie przeżyli, nawywracali jeszcze komercyjny świat do góry nogami.

Z innych wpisów zapraszamy do przeczytania: Havel czyli mocne technicznie kino bez wpadek, Vlastníci czyli Jiří Havelka ze swoim znakomitym kinowym debiutem, Na střeše Jiřího Mádla czyli zabawnie i na plecach Aloisa Švehlíka, Veterán Jana Hřebejka czyli pan reżyser w locie pikującym, Kinowa Ostatnia Arystokratka czyli Jiřího Vejdělka wersja najgorsza.

Photo © Bioscop

Similar Posts