Wiedziony wspomnieniem dwunastki spożywanej jakiś czas temu jeszcze na dziedzińcu Cysterskiego Klasztoru w samym Oseku, chciałem koniecznie odwiedzić Minipivovar s Restaurací Ossegg na praskich Vinohradach. Tam wysoka dawka subtelnego chmielu wraz z wyraźną słodowością czyniła Světlý ležák 12° Philipp jednym z lepszych piw dolnej fermentacji, które miałem okazję spożywać. Skądinąd po tygodniowym  pobycie w pobliżu Cysterskiego klasztoru , gdy na odchodne zakupiłem litrową 12° Philipp, czaru już nie było. Klimat miejsca, wakacyjna pora i zimny kufel na samym dziedzińcu historycznego miejsca zrobiły tu pewnie swoje. Sam Minipivovar s Restaurací Ossegg kusi również lokalizacją, bo ulica Římská 45 na Vinohradach to nie więcej niż 10 minut szybkim krokiem spod Muzeum Narodowego. Mijamy Čelakovského sady i już zaraz pojawiamy się obok Divadla u Hasičů , gdzie lokal się mieści.

Z zewnątrz Minipivovar s Restaurací Ossegg zaprasza nowoczesnym wystrojem z zacienionym patio, co może przykuć uwagę, ale też nie musi. Środek zdaje się przestronny(byłem tam wczesno-popołudniową porą), sterylny, z dużą ilością światła i bez cienia niepotrzebnej pretensjonalności. Dobrze dobrane wydają się instalacje świetlne, bar przykuwa uwagę transparentnością, ale już kolory ścian i podłogi dają poczucie, jakby planujący to wnętrze zatrzymał się w pół kroku. W każdym razie zjawiskowy interior to nie jest.

Już po chwili otrzymałem rzeczoną dwunastkę (klasyczny osseggowski kufel został tu zastąpiony stylizacją przypominającą szkło Radegasta z bożkiem Radhošťem, który mnie drażni). Od Pilznera po klasyczną 12° ja osobiście pijam w kuflu. Samo piwo przy odrobinę ponad miarę rozbudzonych ambicjach okazało się dość przeciętne. Szkło nie utrzymywało zbyt długo piany, po słodowości ślad zaginął, a miejsce wyważonej goryczki mocno nachmielonego piwa, pozostała goryczka raptem przeciętna. Słowem cechy te wybaczyłbym koncerniakowi. Nie chcę szerzyć bzdur o wątpliwej higienie instalacji, stanu kega i tego, w ile czasu po otwarciu piwo otrzymałem. Zakładam jedynie czysto subiektywnie małe zaangażowanie pań przy samym “čepovaní”. Czy jednak to był powód dość przeciętnego smaku? Nie wiem.

W ofercie Minipivovar s Restaurací Ossegg ma cztery piwa.  Obok wspomnianego jest klasyczna desítka Athanasius, Ruthard 11 w stylu American Red Ale, oraz złożony z 5 słodów ciemny Balthasar 13. Wszystkie nazwy odnoszą się do historii klasztoru i jego Opatów. To co zwraca uwagę to rozsądnie skalibrowana cena bliska cenom koncerniaków w tej części Pragi. Dla ciekawych wszystkich czterech piw można nabyć na miejscu piwny set złożony z czterech wspomnianych.

To jednak, co mnie zaskoczyło (nie bardzo, bo pewne oczekiwania miałem), to wspaniała kuchnia. W tym wypadku konkretnie atrakcyjnie podana hovězí loupaná plec se svíčkovou omáčkou, žemlové knedlíky, divoké brusinky (łopatka wołowa  w sosie à la svíčková, knedliki bułczane z nadającą jej lekkości bardzo małą ilością mąki, widoczną natką pietruszki i gałką muszkatułową, oraz żurawina). Że klasyczna Svíčková bywa czeską niedzielną królową dań, a umiejętność jej przyrządzenia nie pozwala na fuszerkę jest dla nas jasne. Tu jeszcze doszło pięknie odchodzące mięso z wołowej łopatki i sos cieszący swą żywą barwą nie tylko oczy. Kucharz połączył cały bukiet(marchew, jabłko,pietruszka) w aksamitny sos , odpowiednio dobierając przy tym proporcje słodkiego i kwaśnego. Efekt przyćmił svíčkovou  z wielu miejsc i spowodował, że choć letnia pora nie zachęcała do posiłków, przyjdę tam posmakować kaczki, żeberek, czy choćby Kulajdy.

Na koniec tylko drobne uwagi do obsługi.  Ta zdaje się dość sprawna, acz bez przesadnego zaangażowania. Być może decydująca tu była pora dnia i niemiłosierny skwar, być może pochłaniały panie kelnerki inne obowiązki( przekładanie doniczek z kwiatkami). Głębiej w to nie wchodzę, wniosków z tego nie wyciągam. Chętnie na pewno się tam tak czy siak pojawię.

Z innych wpisów polecamy: Czyli Czech namiotową porą, Cafe. Bar. Letka.-czyli gdzie w Pradze jadać śniadania, Brádlerovy boudy – czyli czeskie Karkonosze i udany skok w przeszłość, Miroslav Krobot-czyli Pan Ewenement, Miód albo jak chciałam się bzykać z Tomaszem Schimscheinerem-czyli Tomáš Svoboda namieszał.

Photo © czechypopolsku.pl