Topienie Marzanny to wbrew dzisiejszej mocno konsumpcyjnej naturze świata przetrzebianej coraz intensywniej w Europie środkowo-wschodniej obrzęd wciąż silny. Pewnie samo topienie Marzanny nie wchodzi już współcześnie do tradycji szkolnych krótkich wypadów celem znalezienia najbliższego toku wodnego, acz sama tradycja, gdy poszperać w słowiańskiej tradycji nadal jest żywa. Nie zmienił tego Synod Poznański z 1420 roku nakazujący duchowieństwu zaprzestania tego zwyczaju, a samo zrzucanie kukły z wieży kościelnej symbolizującej Judasza, nigdy nie cieszyło się takim powodzeniem.
Była ona tożsama ze słowiańską boginią będącą sprawczynią zimowego obumarcia, stąd jej śmierć zwiastowała nowe wiosenne otwarcie, kojarzone też z bóstwem Jaryły(Jare Gody). Można również mówić o Marzannie jako pani życia, która po złożeniu do podziemi powróci na nowo.
Tak czy siak Marzanna jako kukła wszelaka była na koniec topiona lub palona, często też oboje,, co następowało po obnoszeniu jej po domostwach i poddawaniu jej wspomnianym rytuałom.
Obrzędowi temu – głównie na Śląsku – towarzyszył również gaik , czyli przyzdobiona sosnowa gałązka, obnoszona po wszystkim po gospodarstwach, by te cieszyły się dobrobytem. Gdzie indziej były to choćby witki wierzbowe. Do wszystkiego dodać możemy jeszcze w krótkim przypomnieniu będące symbolem witalności jajka, którymi leczono ludzi przesuwając je po ludzkim ciele, tudzież po zwierzęcym grzbiecie.
Całość opisu powyżej jednak służy z organizowanemu 20 marca 2022 przez Centrum volného času MOZAIKA Klimkovice Vynášení zimy. Miejscowość pewnie ktoś skojarzy z Sanatorium, inni zboczyli w tamtym kierunku jadąc z ostrawskiej Poruby. W każdym razie samo wydarzenie czyniło zadość topieniu Marzanny, co trochę umyka, a wciąż przecież może sprawić radość, tak dorosłym, jak i dzieciom.
Spotkaliśmy się na samym klimkowickim rynku, gdzie rychło pojawiły się panie w regionalnych strojach i cały potrzebny „ekwipunek”. Nie zabrakło też okazałej Marzanny, gałązek, czy bibuły. Dalej szliśmy całą wiarą w stronę pobliskiego strumyka, przeganiając rzeczoną …
Dupu, dupu na zimu,
Jaro volá: ” Já už jdu!”
Smrtka plave po vodě.
Jaro už je tu……..
Zimo, Zimo táhni pryč,
nebo na te vezmu bič.
Odtáhnu tě za pačesy,
Za ty hory, za ty lesy,
Až se vrátím nazpátek,
svléknu zimní kabátek……
…, bogatym wolupikiem, by na koniec nasza „mrcha” dokonała swego marnego żywota.
Wówczas przejęła naszą imprezę lokalna Střední Škola Podnikatelská, gdzie można było pożonglować gdzie nad wszystkim czuwał aktywnie p. Vítěžslav Lasota( dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy), można było czegoś skosztować, czy wykonać z dzieciakami autorską donicę. Skądinąd zapraszam was do przeglądania ich profilu, bowiem Centrum volného času MOZAIKA Klimkovice nie zasypia gruszek w popiele i ma lokalnie sporo do zaoferowania.
p.s.
Ponieważ impreza w szkole wymagała ściągnięcia obuwia i założenia czegoś własnego, skojarzyła nam się historia, którą przytoczył Mariusz Szczygieł, a dot. Václava Neckáře. Gdy bowiem odwiedził go w jego mieszkaniu i został poproszony o ściągnięcie butów, spróbował drobnej manipulacji celem wymigania się od tego kłopotliwego obowiązku. Po chwili wysiłków jednak stanęło na tym, że obuwie ściągnąć musiał.
Z innych tekstów polecamy: Česká Skalice-czyli nieobiektywny przegląd knajpiany, Nakládany hermelín-czyli czeski klasyk do piwa, Winiarnia u Czecha-czyli mocny lokal na mocną czwórkę, Malý svět techniky U6-czyli Ostrawa z bajtlem, Zagraj mi na drogę-czyli najsłabsza z całej trylogii.
Photo © czechypopolsku.pl