Česká skalice to drugi z naszych nieoczywistych wakacyjnych typów. Powodów jest kilka, a wygrały w zasadzie dwa: bliskość polskiej granicy i nieprzyzwoicie duże – takie są przynajmniej nasze doświadczenia – pole namiotowe. Oczywiście dorzucamy jeszcze dwa ważne dla regionu nazwiska- Božěna Němcova i Josef Škvorecký sroce spod ogona nie wypadli – ale ostatecznie pragmatyzm dwóch pierwszych zwyciężył.
Na uwagę zasługuje jeszcze Bar Mleczny w Kudowie-Zdroju- nasz ”Anděl Strážný” chroniący przed piekłem czeskiej kuchni w prowincjonalnym wydaniu. Z lokali w okolicy bronił czeskiej godności bowiem tylko Hostinec na Králiku i Penzion a restaurace u Pešíků. Reszta była próbą wątroby spod znaku tych, których nie należy przeprowadzać zbyt często.
Sama Česká Skalice sobą nie porusza, bo w zasadzie przy autarkii rozległego Autocampingu Rozkoš, mogłaby pełnić rolę przystawki. Główna ulica, parę klasycznych przybytków, i sporo znaków obecności Boženy Němcové. Jest jej muzeum, zbudowany w stylu empire i będący świadkiem narady antynapoleońskiej zamek w Ratibořicích, gdzie rodzice wielkiej czeskiej pisarki pracowali na dworze. Co ciekawe sam ten zamek, jak i zamek w przygranicznym Nachodě to żywe pieczęcie odciśnięte przez rodzinę Piccolomini, po tym jak jeden z jej członków wziął udział w niecnym historycznym mordzie na zlecenie Ferdynanda II Habsburga.
W ogóle w bardzo nieodległej okolicy pamiątek historycznych jest cała masa. Mamy wspaniałą drewnianą architekturę ogrodową pałacu i barokowe posążki w zbudowanym malowniczo na występie skalnym Novým Městě nad Metují. Są trzy piętra arkadowych lodżii zamku Opočno z okalającym go parkiem w stylu angielskim, czy sama ta miejscowość wspominana przez czeskiego kronikarza Kosmasa. Potem są kolejne: Dobruška, Kostelec nad Orlicí, Častolovice. Wszystkie je łączy przy tym rzecz nie do przecenienia. Znajdują się niezwykle blisko, co czyni wizyty tam w letni gorąc mało wymagającymi. Przecież tych kilkanaście kilometrów tu i tam zlecą raz dwa. Jest to bodaj jedyny taki fenomen, gdy za cenę często nawet dwudziestominutowych dojazdów, można zobaczyć tak wiele.
Wspomniana zaleta Gór Orlickich i całej infrastruktury zamkowych budowli, ma jednak mocnego konkurenta. Gdy przecież spojrzymy na rozkłady jazdy lokalnego dworca zlokalizowanego parę minut spacerem od pola namiotowego, zobaczymy sporo komunikacyjnych możliwości. Po 13 minutach zjawimy się w Jaroměřu, w którym to w Łabie nieopodal kościoła św. Mikołaja pływał na planie filmu Něžné vlny Hynek Čermák.
Niespełna trzydzieści minut dzieli nas od Hradce Králové, ośrodka północnych Czech, nieomijanego przez żaden z ważniejszych historycznych powiewów. Czy to pochówku Jana Žižky, utraty praw politycznych, zniszczeniami wojny trzydziestoletniej kończąc. Te zawirowania jednak w niczym nie uchybiły komfortowi zwiedzania niezbyt rozległego w ramach murów miejskich Hradce. Do wycieczki można dorzucić zlokalizowany na tamtejszym rynku Měšťanský pivovar Hradecký Klenot– naszym wyborem był nefiltrovaný ležák 12°.
30 minut dalej pociągiem odwiedzamy intensywnie odbudowywane po wojnie i już nie tak mocno stojące piernikiem przemysłowe Pardubice. Na pewno też Zelená Brána, system fortyfikacji miejskich, tudzież będący w dniu naszej wizyty gospodarzem winiarskiej imprezy renesansowy zamek, nie powinny zawieść.
No a na koniec to, co aktualne jest zawsze i co nie umknęło we wpisie sprzed tygodnia -Praga. Dla nas te dwie godziny pociągiem to granica opłacalności jednodniowego turystycznego strzału. Ostatecznie emocje Pragi -najukochańszej z ukochanych stolic -przygaszą każde zmęczenie.
Zapraszam do innych naszych wpisów: Osek czyli pierwszy z nieoczywistych czeskich wakacyjnych typów, Buchty s jablky, medem a ořechy czyli jesienna wersja ukochanego czeskiego klasyka, Czeska geopolityka-czyli strategia poszukiwania politycznego alibi, Severka-czyli Dycky Most, Ženy v běhu-czyli kolorowo i bez zbytecznych trudności.
Photo ©czechypopolsku.pl