Wśród kontekstów opisu Czech nie pojawił się tu jak dotąd ten, którym jestem żywo zafascynowany od lat: geopolityka. Przyczyna jest tu dość trywialna: wśród strategicznych rozważań nasz szanowny sąsiad samodzielnie, tudzież w kontekście Polski wielkiej roli nie odgrywa. Poniekąd odpowiedź spoczywa w parametrach gospodarki zdefiniowanej wokół Niemców, czy wschodnim buforze vide: Polska, Ukraina i Słowacja o charakterystyce bardziej krytycznej z punktu widzenia Rosji. Polska na trwałe zainteresowana zbiorowym bezpieczeństwem pomostu bałtycko-czarnomorskiego wydaje się mieć tu jednoznacznie inne(niekoniecznie sprzeczne) interesy. Gdy przypisać temu ogólną niechęć Czechów wobec jakiegokolwiek rozmieszczenia wojsk NATO na swoim terenie, mocne związanie polityczne z Niemcami wyczekującymi nowego rozdania i koncertu mocarstw, rozjeżdżamy się wyraźnie.
Równocześnie Czesi uprawiający politykę geopolitycznego alibi, jak dotąd nie znaleźli wektorów mających ich bardziej precyzyjnie umieścić w geostrategicznych kierunkach. Można oczywiście przyjąć wspólne zmienne integracji europejskiej, struktur wojskowych NATO, ale te pomijam przyjmując determinizm historyczny, polityków środkowoeuropejskich nie obdarzając przy tym szczególnymi sukcesami. Tak się po jesieni narodów w tej części Europy musiało stać. Skądinąd takim kierunkiem -gdyby rzecz jasna odrzucić koniunkturalny zwrot polityki Donalda Trumpa – mógł być warszawski szczyt Trójmorza. Tam jednak biorąc pod uwagę dość potężną zbiorowość dwunastu państw regionu, Czesi okazali się co najwyżej wstrzemięźliwi.
Zresztą to właśnie wstrzemięźliwość charakteryzuje postawę Czech w UE, gdzie nie mając swoich samodzielnych agend tworzą pozór pasażera na gapę i uciekają od jednoznacznych inicjatyw. Co ciekawe, praktyka ta w kontekście przeorientowania się Václava Klausa na potężniejszych, jak Chiny i Rosja, czy pragmatyczna elastyczność ANO Babiša wobec UE, pozwoliła nie dać się narracyjnie wrzucić w ramiona radykalizmów. Dla mnie to ten casus wraz z najwyższym odsetkiem(27%) będących za wystąpieniem z UE spośród krajów V4, wydaje się najbardziej intrygujący. Bo czy aby tylko determinizm historyczny i nieskalowalność oczekiwań wobec UE ma to zjawisko tłumaczyć? W każdym razie mały kraj, niższe aspiracje, węziej ustanowione warunki brzegowe, musi łącznie inaczej zestawiać możliwe gratyfikacje i ryzyka. Gdy jeszcze wpisać w to geopolityczną matrycę, desygnującą politykom wąskie widełki sprawczości…….
Kolejnym ciekawym epizodem w geopolitycznym kontekście Czech i Polski jest ostatnia wypowiedź Miloša Zemana z 7 lutego, w której nie podzielając obaw “kolektywnego zachodu“ o możliwym ataku na Ukrainę, nie widzi potrzeby przerzutu wojska na wschodnią flankę NATO. Przecież to właśnie to powiązanie Pana Prezydenta Zemana ze środowiskiem Gazpromu, tudzież bardzo niejasne stanowisko wobec wybuchu składu amunicji w miejscowości Vrbětice, poddaje mocno w wątpliwość niezależność prezydenckiego środowiska. Pikanterii zaś całości dodaje sprawa raportu Informacyjnej Służby Bezpieczeństwa (BIS), podejrzenie o dostępie do niej osób niepowołanych ze środowiska Prezydenta, i prawdopodobne późniejsze zniszczenie tego dokumentu przez osoby z prezydenckich kręgów. Innymi słowy, biorąc pod uwagę wcześniejsze wydalenie przez Czechy 18 pracowników rosyjskiej ambasady i linie sporów politycznych, musimy mówić o dużej (inaczej też rozkładającej się niż u nas) podatności Czech na ingerencję rosyjskich służb specjalnych.
Ciekawym również dowodem bogactwa inwentarza Zemana jest sprzeciw wobec Europejskiego Zielonego Ładu, czy pochwała nowego czeskiego rządu za ugodę z Polską w sprawie Turowa, co każe szukać Polsce głównie sojuszów tematycznych w relacjach z Czechami. To podpiera też różnicująca nas większa ekspozycja Polski na toczącą się wojnę informacyjną i widmo jej kinetycznego rozwinięcia, białoruski wątek graniczny, jak i kwestia samej Ukrainy. Niech za didaskalia posłuży też “fakt medialny“(autor ma taką nadzieję) sojuszu Wielkiej Brytanii, Polski i Ukrainy, czyniący zadość zarzucającym Polsce brak recepcji historii, czego Czechom zawsze ostrożnym militarnie i integracyjnie, odmówić nie sposób. A przecież nie potrzeba tu nadmiernie rozwiniętego realizmu politycznego, by Wielką Brytanię ze swoją morską doktryną wyciągania kasztanów z ognia cudzymi rękami – najlepiej państw lądowych – posłać dyplomatycznie gdzie pieprz rośnie.
A więc niech pozostanie po stronie krótkoterminowych polskich interesów:
– Petr Fiala z brakiem alternatywy dla atomu jako wsparcia odnawialnych źródeł energii i przy zachowaniu kontekstu innego etapu dekarbonizacji naszych krajów(w CZ to około 40%).
– umiejętne czytanie reorientowania się nowego czeskiego premiera z V4 w sferze polityki europejskiej, i zręczniejsze próby eksportowania technologii wojskowych w kierunku ukraińskim.
-antyprzykład przenośnych zestawów przeciwlotniczych Piorun grupy Mesko dostarczanych Ukrainie w relacji do poprzedzonych wizytą szefa sztabu Ukrainy w Czechach propozycjom czeskiej minister obrony przedstawianych rządowi do aprobaty. Pomijam tu fakt, iż nowoczesna technologia o potencjale importowym jakim jest Piorun, krajowi mogącemu stać się teatrem wojny z Rosją, stwarza możliwość jej przejęcia. Istotne było spowodowanie wzrostu kosztów po stronie rosyjskiej przy braku złudzeń o większej roli w przypadku pełnoskalowego konfliktu. Czesi zrozumieli to na swoje szczęście w mig.
Photo ©echo24.cz