Miloš Doležal

Miloš Doležal i Krawiec, żandarm i spadochroniarz to znakomity historyczny materiał do recenzji. Jest to jednocześnie pozycja odpowiednio udokumentowana, z pokaźną liczbą starych fotografii i spięta w trzy treściwe rozdziały. Wszystko to też mocno koresponduje z samym autorem, którego temperament radiowca i dokumentarzysty świetnie rezonuje w pisarstwie. Tam bowiem, jak i w dzisiaj recenzowanej książce bryluje konkret. I to nie ten spod amalgamatu niby to surowych i nędznych współczesnych czeskich beletrystyk. Krawiec, żandarm i spadochroniarz to zgoła inna materia.

Miloš Doležal ilustruje trzy życiorysy i trzy różne drogi do tej samej ludzkiej nikczemności wojennych i powojennych czasów. Inaczej wyposaża ich natura, różnią etapy po których wstępują na drogę piekła, ale wszyscy ostatecznie jednakowo kładą się cieniem na czeskiej historii. Merkantylizm, donosicielstwo, zatrute srebrniki, jasne wybory, technokratyczne zło liczące ofiary w setkach – wszystko to idzie tam wspólnie. Krawiec to prymitywny bydlak gromadzący reglamentowane okupacyjne dobra w imię nic nieznaczącej dla niego swastyki. Żandarm jest systematycznym hurtownikiem rachującym według realiów korzyści i możliwych scenariuszy. Spadochroniarz zaś to osiłek z papierami na patriotę. Ma za sobą mentalne i fizyczne testy, które położyłyby niejednego, ale gdy okupacyjny strach wojennej Pragi zagląda mu w oczy, resztki etosu Cichociemnych upadają w mig.

Krawiec, żandarm i spadochroniarz jest wreszcie historyczną syntezą z rodzaju tych przeze mnie bardzo lubianych. Nie zabija piórem nudnego historyka, mając przy tym za sobą solidną historyczną kwerendę. Rzuca w nas strzępami dat, ludzi, krótkich charakterystyk, a żadne z czytelników nie kończy lektury inaczej niż myśląc o całości. To w końcu to ta całość, ten zbiór i te cechy określają tę gorszą i nieustannie wypieraną część świadomości historycznej wielu europejskich narodów.  Szczęśliwie jednak będzie mylił się ten kto pomyśli, iż cokolwiek w tej lekturze wpisuje się w szerszy ”repatriacyjny” kontekst,”niezałatwionych” Niemców Sudeckich, tudzież jakąkolwiek symetryczność. Po prostu Miloš Doležal zrobił to tak jak na rewersie książki spod pióra Aleša Palána:”tak, tacy też byliśmy”.

Z innych wpisów polecamy: Arystokratka na królewskim dworze czyli niczego sobie ta piąta część, Praha-Holešovice czyli mało świątecznie ze świata stołecznych bezdomnych, Restaurace Severka i Dycky Most czyli czeski odpał na całego, Zagraj mi na drogę-czyli najsłabsza z całej trylogii, Czerwona szopa Oty Hofmana-czyli o pewnej szopie, której nie było.

Photo © czechypopolsku.pl

Similar Posts