Jan Hřebejk zadowalał już gusta niejednego kinomana, kręci dużo, najczęściej z sukcesami, a krytyka w większości jest dlań dość łaskawa. Licząc od Pelíšek jest tego na pęczki, bo przecież nie tylko mamy produkcje kinowe, lecz i telewizyjne. Wśród kinowych szczególnym sercem darzę obraz Učitelka, i mimo że przeszedł bez echa, dla mnie jest wyznacznikiem znakomitego tarcia na linii reżyser Jan Hřebejk – scenarzysta Petr Jarchovský. Z grubsza wszystko, co najlepsze tworzyli razem, choć niestety i dorzucić tu trzeba trzy części niewydarzonej sagi: Ogród rodzinny. Przyjaciel, Ogród rodzinny. Dezerter i Ogród rodzinny. Zalotnik , które padły również ich udziałem. Pili sobie z dziubków, wyeksploatowali pomysł na wspólne filmy, przetarli się, trudno rozstrzygać. Jak ze związkiem, każdy ma swoje etapy.
Zresztą tak jak wspomniano, Hřebejk to też twarz telewizyjna, a telewizja, czy wężej produkcje telewizyjne, to coś czym Czesi mnie przekonują bardziej w ostatnich latach. Spod skrzydeł Hřebejka wyszedł klimatyczny Rédl, i znowu trochę przeoczone Non-stop Lahůdky, z cudownie ciągnącą się interakcją gdzieś pod Nuselskím Mostem. Ktoś doda głupkowate Až po uši, całe tabuny ”detektywek”, by znowu przypomnieć udaną Živé terče we współpracy z Jarchovským. W każdym razie u Hřebejka wyłania się jeszcze jedna cecha, chcąc być pod grą, reżyseruje dużo, znacznie za dużo.
Veterán jest już chyba tym momentem, gdy przesycenie Hřebejkiem każe mi o jego filmie napisać bardzo krytycznie. Hřebejk wyważa otwarte tematycznie drzwi, nic nie wnosząc i jednocześnie tworząc kopię ”behawioralnych” amerykańskich hucp. Przecież tu każda kolejna sekwencja, lęk, samozagłada, dychotomia niezgodnych światów Legii Cudzoziemskiej i cywilnego życia nieidących w parzę, nie nosi w sobie żadnej poznawczej tajemnicy.
Veterán ma też jednak i swoje dobre imię, bo Milan Ondrík oszczędnymi środkami zrobił całkiem sporo. Widzimy pierwsze kroki, które Veterán kieruje ku swej siostrze i jej rodzinie, odkrywamy powoli tajemnicę chłodu reakcji, lakoniczne gesty, plany biznesowe, naznaczone fizycznymi rozwiązaniami, “cudzoziemskie“ przyzwyczajenia i niezdarnie sklecony scenariusz na nowe życie.
Ten fatalizm niestety nie skrywa też tajemnic, a powtarzana z uporem maniaka głupkowata metafora piasku pustyni irytuje. Męczą dodatkowo otwarte karty scenariusza, brnieński prezydent ( tu przemyślana i dobrze przepracowana rola Pavla Kříže w swej politycznie-wyczekującej rodzinnej łamigłówce. Tytułowy Veterán pozostawia dług, polityk go spłaca, ale gdy ścieżki życia prowadzą ten układ za daleko, stopniowo sprawę załatwia.
Ale przecież syn i druga żona to niewykorzystane karty scenariusza, tym gorsze robiące wrażenie, że Hřebejk na szachownicy niepotrzebnie w ogóle nadał im jakikolwiek ruch. Dają poczucie niewykorzystanego kapitału i nie pozwalają sobą zaintrygować.
Reżyser wszedł tu w nie swoją rolę, stworzył obraz przeźroczysty i z klątwą dającego się przewidzieć finału. Widz może pomylić się w pobocznych wątkach- idea go natomiast nie zaskoczy. A wygląda trywialnie- żołnierz, 20 lat stażu w Legii Cudzoziemskiej, zespół szoku pourazowego, fura szmalu na nowe życie, emocjonalne niedoposażenie i płaska poznawcza tajemnica sprzed lat.
Hřebejk może mi wmawiać przy okazji Až po uši, że jest najętym do różnych zadań rzemieślnikiem – ja to kupuję. Tu zapikował prosto w ziemię. Z tym filmem nie ma żadnych złudzeń-jest mizerny.
Photo © Česká televize / Tomáš Škoda