FAQ

CZYLI TO CZEGO JESTEŚ CIEKAW, A JESZCZE NIE ZDĄŻYŁEŚ SIĘ ZAPYTAĆ

Czesi chyba głównie nami się nie zajmują, choć i to nie jest wyrazem antypatii. Prawdopodobnie nie licząc jednorazowego strzału wakacyjnego w Chorwacji i tańszego paliwa( ci z terenów pogranicznych), mało ich poza nimi ktokolwiek interesuje. Trendy się zmieniają, niektórzy trafią nad polski Bałtyk, ktoś może mieć sentyment lub anty-sentyment, ale na koniec mediana nie zdradza zafrapowania nami. Chyba też w tym wszystkim – jeśli w ogóle – nie ma naszej winy. Ot taka ich własność.

To już zapewne nie wróci, że do Czech jeździło się po ” tańsze”, czy z założonym zwrotem podatku. Dziś kurs nie pozostawia złudzeń, stąd zasadniczo odradzamy. Są jednak dziedziny, gdzie to nadal pozostaje opłacalne.  Piwo dziadzieje, ale nadal jest tanie wliczając w to to z kija, a według naszych doświadczeń „koronawirusowa spekulacja”, która statystycznemu polskiemu przedsiębiorcy każe z naddatkiem wynagrodzić sobie straty, Czechów dotknęła w mniejszym stopniu. Stąd uważamy, że gastronomia(w większości prowincjonalna i nędzna), jak i turystyka są tańsze. My proponujemy też, by niezależnie od kursu udać się do Czech po tych kilka czeskich artefaktów. Wśród naszych ulubieńców są: jogurty w słoiczkach (Tak! Te z filmu Vratné lahve), pomazánkové máslo, ich autorskie żelki, rohliki, pieczywo z kminkiem, którego u nas nie uświadczysz poza solanką i takie różne inne.

Formuła wymaga by było krótko. Czesi nie radzą sobie tak dobrze jak my z górną fermentacją, więc koncerniak z tego segmentu w sklepie już na wstępie odpada. To z kolei z butelki ze sklepowej półki najczęściej będzie tańsze od polskiego, bardziej gorzkie, a jeśli lepsze to nieznacznie. Wciąż górą jest pewnie kultura jego podawania vide: piana, szkło, czy fakt że góruje ono nad butelką, acz obawiam się że i tak jest już to wszystko dziś mocno zmitologizowane. Dla mnie pozostają więc małe browary lane często na miejscu za uczciwą cenę. U nas w Polsce pomstuje niestety  zbyt często syndrom  skoku stulecia, którego trzeba raz dwa na kliencie dokonać. I tak cena z półki piw rzemieślniczych z bólem musi przez nas zostać zaakceptowana, bo  wielokrotny VAT, koszta pracy, logistyka, etykietki, kapslowanie etc, tak już serwowane na miejscu nie powinno domagać się wizyty u żyrantów. Pivovar Ossegg z czeskiej prowincji będący z racji miejsca w pocysterskim zespole klasztornym, w ogóle regionu Mostecka i smaku wspaniałej dwunastki niech będzie tego prostym przykładem. Można po prostu inaczej.